ul. Skośna 36  +48 695 633 683   jchkwstarogard@gmail.com A A A  

+ ... zacznij żyć

data dodania: sobota, 13.08.2022

Pielgrzymowanie

 

Kiedy odmawiam „Koronkę do Bożego Miłosierdzia”, albo „Różaniec”, przychodzi mi na myśl Jerozolima, ojczyzna Jezusa. Wyobrażam sobie, jak Jezus chodził, nauczał, jak rozmawiał z ludźmi, jak Piłat odbywał nad Nim sąd.

Ciągnie mnie do tych miejsc, do tych egzotycznych zapachów, krajobrazów, widoków, miejsc, w których czas się zatrzymał, a przy okazji do wspomnień z wcześniejszych wyjazdów do Izraela. Przekonuję się za każdym razem, że człowiek wyrusza w pielgrzymkę po przeżycia, które do niego nie przyjdą, jeśli zostanie w domu. Można zlecić kurierowi przywiezienie pamiątek z każdego miejsca na ziemi, można kupić pamiątki w Małym Betlejem podczas festynu, ale nic nie przyniesie nam takich wrażeń, jak bycie i przeżywanie na miejscu biblijnych opowieści. Zwiedzanie świętych miejsc jest tak ważne, że islamiści jako piąty filar swojej wiary uznają pielgrzymowanie do Mekki, która jest według ich tradycji miejscem urodzenia Mahometa. W wierze chrześcijańskiej nie ma takiego wymogu. Wiadomo jednak, że wiara chrześcijanina musi być żywa, musi się na czymś opierać, nie może spowszednieć. Tak, jak dziecko rozwija się fizycznie, tak chrześcijanin powinien rozwijać się w swojej wierze – czy to przez czytanie Biblii, przez udział w rekolekcjach, przez pielgrzymki do świętych miejsc, przez włączanie się w różne grupy charyzmatyczne, wspólnoty różańcowe, w innowacyjne dzieła rozwijające naszą religijną duchowość, przez udział w szczególnych uroczystościach religijnych lub wyzwaniach podejmowanych przez Kościół na świecie. To rodzaj mentalnego pielgrzymowania. Dlaczego tyle różnorodnych form rozwijania wiary? Żeby każdy odnalazł coś dla siebie, żeby nie stać się w swojej wierze „przydeptanym kapciem”, który z przyzwyczajenia już tylko przyklepuje co tydzień udział we Mszy św. i jest w wyznawaniu swojej wiary stale na etapie rozwoju dziecka. Wszyscy jesteśmy powołani do aktywnego odbycia naszej drogi ku wieczności. Mamy tu na ziemi czas, by poznać ziemskie życie Jezusa, życie postaci Świętych, byśmy lepiej czuli się tam w niebie, kiedy zobaczymy dobrych Znajomych, których śladami chodziliśmy tu na ziemi.

 

Droga na pustyni

„Gdy Pan odmienił los Syjonu, byliśmy jak we śnie.

Wtedy usta nasze były pełne śmiechu, a język wołał pełen radości. Wtedy mówiono między poganami: „Wielkodusznie postąpił z nimi Pan!” Wielkodusznie postąpił Pan z nami: staliśmy się radośni.

Odmień nasz los, o Panie, jak strumienie w [ziemi] Negeb.

Którzy we łzach sieją, żąć będą w radości.

Postępują naprzód wśród płaczu,

niosąc ziarno na zasiew: Z powrotem przychodzą wśród radości, przynosząc swoje snopy.” (Psalm 126)

Jesteśmy na pustyni. Brak wody, upał wysuszający nozdrza i usta. Pokutujemy. Każdy znajdzie przyczynę w swoim życiu, dlaczego tak pokutuje. Bo wybrałam zły zawód… Bo zbudowałem dom na kredyt… Bo urodziłem się w biednej rodzinie… Bo dzieci mnie zawiodły…

A jak z pokutą jest w wierze chrześcijańskiej?

Najpierw wyznanie grzechów, potem pokuta i nawrócenie.

„Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy.” (Iz 43, 18) Nawrócenie to nieoglądanie się na to, co było. To patrzenie przed siebie. Nic nie odbędzie się bez naszego wysiłku i zaangażowania. Ale jeśli się zmobilizujemy, może na tej pustyni znajdzie się droga. Może wśród pokuty przyjdzie pocieszenie.

„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.” (Łk 11,9)

+ ... zacznij żyć

data dodania: sobota, 30.07.2022

Droga Maryi - Matki Jezusa

 

Pierwszy krok w wierze – „fiat” (Zwiastowanie: Łk 1,26-38).

Maryja wypowiada swoje zawierzenie: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według Twego słowa” (Łk 1,38). Wypowiadając swoje „fiat” (niech mi się stanie), Maryja podejmuje ryzykowny krok w wierze i oddaje siebie całkowicie Bogu – Panu życia i śmierci. Ten pierwszy krok – gdy pociągnięci Bożą miłością wyznajemy, że Jezus jest Panem, jest bardzo ważny w naszym życiu wiary. Bez tego pierwszego świadomego aktu wiary nie byłoby następnych. Kiedy pozwalamy Bogu wkroczyć w nasze życie, coś zaczyna się dziać. Życie zaczyna nabierać barw.

 

Drugi krok w wierze – służba (Nawiedzenie: Łk 1,39-45).

Droga wiary Maryi prowadzi od oddania siebie Bogu, do oddania siebie w zwyczajnej, ale zarazem gorliwej służbie człowiekowi, czego wyrazem jest jej pośpiech. Po Zwiastowaniu Maryja nie kontempluje swego wywyższenia, lecz spieszy, by kontemplować łaskę macierzyństwa daną Elżbiecie. Pierwszym owocem przyjęcia Jezusa do swego łona jest poniesienie Go do domu człowieka potrzebującego miłości i wsparcia. Tym właśnie jest ewangelizacja – nie tyle radowaniem się z posiadania Jezusa, ale poniesieniem Jezusa innym, by się Nim uradowali.

 

Trzeci krok w wierze – uwielbienie (Magnificat: Łk 1,46-55).

Gdy Elżbieta wypowiada błogosławieństwo nad Maryją (Łk 1,45), ta ostatnia kieruje uwagę na Boga, wypowiadając swoje Magnifcat. Uwielbienie płynące z serca, którego uczy Maryja: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1,46) pokazuje, że każdą modlitwę należy zaczynać od uwielbienia Boga. Później Jezus potwierdzi to, podając uczniom wzór modlitwy, która również zaczyna się od uwielbienia: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje…” (Mt 6, 9).

Czwarty krok w wierze – gotowość na upokorzenia (Narodzenie Jezusa: Łk 2,1-20).

Gdy podążamy drogą wiary, nie unikniemy prób wiary. Dla Maryi okoliczności narodzenia i śmierci Jezusa były wielkim upokorzeniem i próbą wiary, z której wyszła zwycięsko, przyjmując z zawierzeniem wolę Boga, trwając przy Synu w każdych okolicznościach. Upokorzeniem dla Niej, jako Matki, było to, że Jezus został skazany na śmierć jak najgorszy złoczyńca, w otoczeniu łotrów, że nawet nie miał miejsca na pochówek, że obcy człowiek, a nie rodzina – przyszedł z pomocą. Patrząc na życie Maryi możemy być pewni, że pójście za głosem Boga nie oznacza, że będziemy podziwiani – zdarzy się, że staniemy się powodem do kpin, inni zechcą nas publicznie poniżyć, zdeptać, zniszczyć. Tylko trzeba pamiętać, że gdy Jezus wartościuje, mówi: „Ostatni będą pierwszymi” (Mt 20,16).

 

Piąty krok w wierze – ofiarowanie (Jezus oddany Ojcu: Łk 2,21-38).

Maryja zaniosła nowo narodzonego Jezusa do świątyni, aby spełnić obowiązujące Prawo. Było to nie tylko poświęcenie Bogu, ale również oddanie Panu Jego Syna. Maryja nie zatrzymała dla siebie Jezusa, lecz w tym obrzędzie niejako zwróciła Go Bogu jako Jego „własność”. Jest na drodze wiary czas, kiedy to wzrastamy, przyjmując dary Boże po to, by następnie wzrastać, oddając je. „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10,8) – jak powiedział Jezus, gdy wysłał apostołów do szerzenia Ewangelii.

 

Szósty krok w wierze – poszukiwanie Boga (Znalezienie Jezusa w świątyni: Łk 2,41-50).

Wytrwałe, z bólem serca (Łk 2,48), poszukiwanie przez Maryję dwunastoletniego Jezusa pozostałego w świątyni, obrazuje Bożą pedagogię względem nas. Niekiedy Bóg jakby się ukrywał przed nami, po to, byśmy Go wytrwale szukali, byśmy bardziej za Nim tęsknili, bardziej Go pragnęli. Czasem jak Maryja w Kanie Galilejskiej – pragniemy cudu i on się zdarza. Czasem, jak Maryja pod krzyżem, pragniemy ratunku dla bliskich, a jesteśmy bezradni. Nasze pragnienia jednak nie mogą prowadzić do obłędu. Czasem z pokorą musimy powiedzieć jak Jezus w Ogrodzie Oliwnym: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42).

 

Siódmy krok w wierze – szara codzienność (Nazaret: Łk 2,51-52).

Maryja w Nazarecie uczy nas, jak żyć na co dzień przy boku Jezusa, w Jego obecności. Św. Łukasz pisze, że Maryja chowała wiernie te wspomnienia w swym sercu (Łk 2,51), co oznacza pielęgnowanie wrażliwości duchowej i postawę rozeznawania woli Bożej na co dzień, a także ducha wierności Słowu Bożemu. Maryja rozważała w swym sercu słowa i czyny Jezusa, dlatego przypomina Kościołowi wszystkich czasów, co powinno być treścią rozważań: Słowo Boże, Ewangelia. Po śmierci Jezusa, razem z Apostołami modliła się w Wieczerniku – w szarej, smutnej rzeczywistości, przyjmowała postawę pokory i zawierzenia.

 

Bogatsi o naukę, jaka płynie z życia Maryi, walczmy nie tylko o swoją doczesność, ale także o szczęśliwe życie wieczne.

 

Na podstawie: https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/donbosco201205_Maryja.html

+ ... zacznij żyć

data dodania: sobota, 23.07.2022

Chrześcijaństwo to służba zespołowa

 

Jeden kapłan niczego w kościele nie zmieni. Potrzebni są wierni, którzy wspólnie z kapłanem zechcą zmieniać rzeczywistość w Parafii. Pokazał to nasz Synod, pokazują zespoły muzyczne, schola.

Jesteśmy sobie potrzebni w tej drodze ku wieczności. Niektórzy pomyślą pewnie: „jesteśmy na siebie skazani”. Daj Boże, żeby to nie było „skazanie”.

Mamy uczyć się od siebie nawzajem. Najlepiej, gdybyśmy jeszcze swoim przykładem przyciągnęli do Boga rzesze innych ludzi, którzy dzięki nam mogą zyskać zbawienie.

Jezus powołał uczniów – Apostołów. Wiedział, że będzie musiał umrzeć, że ktoś, kto pozostanie jako świadek po Nim, przekaże wiarę dalej. Ksiądz, który pracuje w parafii tylko przez pewien czas, też czasem zostawia w niej grupę ludzi, którzy nawet jeśli go zabraknie – poprowadzą sprawy dalej. Za granicą – we Francji, we Włoszech, są już takie parafie, gdzie brakuje księży, przyjeżdża zakonnik lub ksiądz raz kiedyś z dużej odległości, a na co dzień wiele posług wykonują szafarze, ministranci, kościelni, animatorzy z zacięciem charyzmatycznym.

Jezus powołując uczniów od początku chrześcijaństwa zakładał ewangelizację. Jak ona może wyglądać dziś?

„Kiedy Jezus zmartwychwstał, ukazał się swoim uczniom, którzy wciąż nie wierzyli, nie rozumieli i byli pogrążeni w beznadziei, nie nakazał im studiować Pisma, odbyć rekolekcji albo poczekać jeszcze chwilę, aż będą gotowi (…) Dobrą drogą do tzw. pogłębiania swojej wiary jest głoszenie. I nie trzeba od razu nagrywać godzinnych filmów w internecie, albo zaczepiać ludzi na ulicy – można porozmawiać z mężem, żoną, albo dziećmi. Bo w tej drodze najważniejszymi krokami najczęściej są te najdrobniejsze” (Paweł Lis - twórca vloga: motosmoothie.com).  

 

 

Zło oślepia

 

Patrząc na dzieje ludzi opisane w Biblii, można stwierdzić, że zło oślepia człowieka, dlatego łatwo zbłądzić.

Podam przykład. Ewa w raju wiedziała o zakazie Boga, by nie zrywać owocu z drzewa poznania dobra i zła. Szatan powiedział jej: „Zobacz, te owoce są dobre do zjedzenia” – i pomimo, że wcześniej Ewa nie kwestionowała zakazu, nagle zobaczyła, że rzeczywiście można je zjeść. Oślepiona zachętą: „Będziecie jak Bóg”, popełniła grzech.

Judasz miał czas, żeby wycofać się ze swojego złego zamysłu. Gdy Jezus powiedział, że to on Go zdradzi, miał czas. Ale tak oślepiły Judasza srebrniki, że postąpił, jak wcześniej zaplanował.

Często wiemy, co jest złem w naszym życiu. Często sumienie jeszcze podpowiada, że coś dzieje się z nami nie tak, jak powinno. A jeśli tak jest, to trzeba siły woli, silnego głosu sumienia, żeby dokonać zmian, powstrzymać zło.

Warto pomodlić się, powierzyć swoje kłopoty Bogu, pomodlić się za siebie. Wtedy ścieżki się prostują, myśli układają. I może jak się wsłuchasz w siebie, usłyszysz co trzeba zrobić, przyjdzie najlepsze rozwiązanie.

„Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza…”

 

 

+ ... zacznij żyć

data dodania: sobota, 16.07.2022

Podsumowanie pracy parafialnej grupy synodalnej

 

W odpowiedzi na zaproszenie papieża Franciszka do podjęcia drogi synodalnej w kościele poprzez konsultacje całego ludu Bożego, grupa parafian za aprobatą i zachętą księdza proboszcza podjęła się zadania wejścia na drogę synodalną poprzez pogłębioną refleksję nad 10 pytaniami Synodalnymi.  Kierując się zasadami wynikającymi z wzajemnego szacunku i miłości a także poczucia odpowiedzialności za kościół parafialny otwarta grupa około 20 osób spotkała się czterokrotnie na przestrzeni dwóch miesięcy - maja i czerwca 2022 r. Odpowiadając na każde z pytań uczestnicy wskazywali dotychczasowe doświadczenia dotyczące danej kwestii oraz, ufni w natchnienia Ducha Świętego, kierunek zmian w naszej parafii. Zanim zebrano poszczególne treści udzielono odpowiedzi na pytanie otwierające, które brzmiało: "Na czym polega podążanie razem w naszej parafii?". Pozwoliło ono na uświadomienie grupie jakie bogactwo liturgii i innych działań jest aktualnie dostępne.  Uczestnicy spotkań wyposażeni w tą wiedzę udzielili odpowiedzi na pozostałe pytania. W niniejszym opracowaniu treści wynikające z tak zebranego materiału zostały w niewielkim stopniu poddane redakcji i usystematyzowane. Zdaniem osób zebranych w grupie, przesłanie płynące z każdej poruszonej kwestii oddaje pragnienia złożone przez Ducha Świętego w sercach wiernych.

 

… tekst całego materiału posynodalnego wyjdzie drukiem 21 sierpnia w moja pierwszą rocznice pobytu w parafii.

PODSUMOWANIE

 

Na zakończenie spotkań grupa parafialna udzieliła odpowiedzi na pytanie wyrażające ich wewnętrzny obraz naszego kościoła "Jakiego kościoła pragnę?". Udzielone odpowiedzi są syntezą wcześniej wyrażonych pragnień i opinii. Zdaniem uczestników mogą one stanowić program rozwoju naszej parafii zrozumiały dla wiernych. Odpowiedzi brzmią następująco:

Nasz kościół jest miejscem otwartym dla wszystkich.
Nasz kościół jest miejscem dialogu i wzajemnego zrozumienia.
Nasz kościół posiada miejsce fizyczne i przestrzeń mentalną do budowania relacji między wiernymi niezależnie od jakichkolwiek zróżnicowań.
Nasz kościół jest otwarty na inicjatywy Wspólnoty Parafialnej. Wykorzystuje się zasoby ludzkie i organizacyjny parafii.
Parafianie w naszym kościele z radością wyrażają swoje potrzeby, które są wysłuchiwane. Organizuje się dla nich spotkania zwiększające wiarę i wiedzę Biblijną.
Wszelkie decyzje organizacyjne oraz finansowe podejmowane są przy współudziale wiernych w sposób transparentny.
Kończąc pracę, Grupa Synodalna pragnie podziękować księdzu proboszczowi za otwartość i zaufanie. Spotkania, które się odbyły, pozwoliły na powstanie więzi między uczestnikami a przede wszystkim były bezpieczną przestrzenią wyrażania wewnętrznych odczuć i myśli często wspartych emocjami. Przeglądając efekty uczestnicy wyrazili nadzieję, że ten sposób dialogowania w naszej parafii pozostanie tradycją, do czego całym sercem namawiają księdza proboszcza, wyrażając jednocześnie gotowość do dalszego współdziałania.

 

 

+ ... zacznij żyć

data dodania: sobota, 09.07.2022

Równowaga w życiu. Największy problem współczesności to brak czasu. Gdy ciągle się spieszymy, trudno wszystko zrobić dobrze, trudno zachować spokój ducha.

Na co przeznaczamy najwięcej czasu w ciągu dnia? Często będzie to praca, internet, przygotowanie posiłków, porządki, rodzina. Zgodnie z hasłem: „Gdzie skarb Twój, tam serce Twoje.” – można ustalić, co dla nas jest najważniejsze, a co jest tylko „złodziejem naszego czasu”. Może przyjmujemy na siebie zbyt wiele obowiązków? A może stale „robimy po łebkach”, niestarannie i naprawa błędów zabiera nam czas? A może przekładamy stale coś z „dziś” na „jutro” i czas „przecieka” między palcami? Czy potrafimy ograniczyć to, co nas rozprasza?

Gospodarowanie czasem to wielka sztuka, a często podstawa komfortu psychicznego.

Życie człowiekowi ułatwia także porządek – we własnym sumieniu, w dokumentach, w domu, w pracy. Dążenie do utrzymania „porządku” pozwala na osiągnięcie spokoju, wpływa dobrze na poczucie bezpieczeństwa. Porządek w rozkładzie dnia, równowaga między snem i aktywnością, „porządny” posiłek zdrowo skomponowany, odpoczynek w przyjemnym otoczeniu – pozytywnie nastrajają do życia. Ale żyjemy w świecie niepewności, lęku i ciągłych zmian, więc liczy się to, nad czym możemy mieć kontrolę: słowa, myśli, czyny – one zależą od nas, choć rezultat jest zwykle poza naszą kontrolą. Jeśli to sobie uświadomimy, będziemy spokojniejsi. „Porządek” nie zawsze oznacza, że mamy nad czymś „kontrolę”. Z tym „brakiem kontroli” też trzeba się pogodzić.

„Odpuszczanie”, życie poza kontrolą – czasem są potrzebne. Na wiele wydarzeń nie mamy wpływu. Jak Maryję zaskoczył archanioł Gabriel – miała z pewnością zaplanowany dzień, ustalony „porządek” w życiu i co z tego zostało? A w dodatku wieści: „Zostaniesz matką Syna Bożego”. W tym momencie cały po ludzku pomyślany „porządek” rozpadł się. Maryję „uratował” spokój ducha, spokój sumienia, zaufanie Bogu i mądrość.

Zadbajmy o równowagę w życiu, o duchowy „porządek”, o życie w stanie łaski uświęcającej, bo nawet jeśli spadnie „grom z jasnego nieba”, będziemy mieli siłę do działania – pomimo braku kontroli nad wydarzeniami.

Po synodzie w diecezji częstochowskiej:

- Zwrotu ankiet synodalnych dokonało mniej niż 30 proc. parafii. Spotkania i rozmowy synodalne w zbyt małym stopniu dotarły do środowisk młodzieżowych

- W syntezie diecezjalnej wskazano na konieczność biblijnej animacji duszpasterstwa, tak aby słowo Boże przenikało jego całość, m.in. podczas spotkań formacyjnych, a nie ograniczyło się tylko do Mszy św.

- W syntezie wyszczególniono również konieczność troski o liturgię, której przejawem powinny być m.in. odpowiednia muzyka i właściwe przygotowanie liturgicznej służby ołtarza. Niektórzy wierni zarzucają kapłanom niechlujstwo i kicz w wystroju kościoła, a także pośpiech podczas sprawowania liturgii, skracanie jej i manipulowanie nią.

- Omawiając relacje między wspólnotami, zwrócono uwagę, że osoby należące do różnych wspólnot, nawet w tej samej parafii, nie znają się. Zauważono także rywalizację między niektórymi wspólnotami i traktowanie własnych wrażliwości jako jedynych i najlepszych.

… CIEKAWY JESTEM JAKIE WNIOSKI PRZYGOTOWAŁ NASZ SYNOD PARAFIALNY …

Cieszmy się latem

data dodania: sobota, 02.07.2022

Lato musi pachnieć, smakować, zachwycać kolorami.

Jezus Chrystus dorastał w Jerozolimie. Dla nas to skojarzenie z latem. Tymczasem są w Jerozolimie dwie wyraźne pory roku: deszczowa „zima” - od listopada do maja i suche lato - przez pozostałe pół roku. To „zima” jest pachnąca, choć mieszkańcy Jerozolimy potrafią „zatrzymywać zapachy” w odpowiednich produktach na długo.

W Polsce wiosna i lato pachną najbardziej.

Jeśli się pamięta wakacje u babci za dawnych czasów, to i bazylia, i majeranek, i mięta w ogródku rosły. Można było się przekonać, jak pachnie piołun i prawdziwa róża, jak mogą pachnieć maliny te zrywane prosto z krzaczka. Prawdziwa aromaterapia.

No i te smaki… Napoje gazowane, lody, nawet woda ze zraszacza – chłodzi jak żadna inna.

Jezus co prawda takich smaków nie znał. Ale kto dziś piekłby podpłomyki? Nawet mało osób wypieka swojski chleb. A ryby? Choć żyjemy blisko morza – nie zawsze są w domowym menu.

Lato to także kolory – im jaskrawsze, tym lepiej wyglądają przy letniej opaleniźnie.

Kiedy jedziemy do ojczyzny Jezusa, na każdym kroku zobaczymy kolorowe mozaiki – dziś już może trochę wyblakłe, ale gdyby je odrestaurować, kolory nadal przywodziłyby na myśl bizantyjskie bogactwo. Jezus musiał te kolory widzieć, gdy chodził do świątyni.

Po co o tym piszę?

Koniecznie, gromadźmy wokół siebie i w sobie radość. Otaczajmy się pięknymi zapachami, przebywajmy w kolorowym otoczeniu kwiatów i pamiętajmy o kolorowych ubiorach. Delektujmy się smakami lata.

Jeśli skupimy się na zapachu, smaku i kolorach, zawsze będzie bliżej nam do radości życia. A przecież jednym z zadań chrześcijanina jest promieniować radością, nieść radość, z radością służyć i wspierać innych.

Niech czas przebywania z Tobą kojarzy się innym z czasem lata w ich życiu. Bądź światłem, gdy brakuje nadziei.

+ ... zacznij żyć

data dodania: sobota, 18.06.2022

Myśli o trudnych sprawach są jak chmury – czasem trzeba pozwolić im odpłynąć

 

We wtorek pojawił się na stronie FB naszej Wspólnoty Dobrego Pasterza tekst pt. „Unikaj smutku…”.

Niestety, część z nas pochodzi z „rodzin martwiących się” i  ma „wpisane w geny” zamartwianie się, dlatego trudno nie mówić o kłopotach, czy niepokojach.

Do lęku, smutku i strachu mamy prawo – to emocje, jak każde inne, więc trzeba je nazywać i się z nimi oswajać.

Jezus był nie tylko Bogiem, ale i człowiekiem. Wiemy, że płakał, gdy usłyszał, że Jego przyjaciel Łazarz umarł, że się gniewał, gdy ze świątyni zrobiono halę kupiecką, że bał się przed skazaniem na śmierć – bo pocił się krwawym potem.

Ale wiemy też, że nie zamartwiał się przesadnie, bo działał, chodził po Jerozolimie, nauczał, miał obok siebie Apostołów, często modlił się w Ogrodzie Oliwnym, był „tu i teraz” – gdy ludzie przychodzili, żeby kogoś uleczył, pochylał się nad chorym, jak był na weselu w Kanie i zabrakło wina - On o to wino się zatroszczył, nawet na krzyżu wskazał na swojego najmłodszego ucznia Jana i powierzył Mu wykonanie ostatniej woli, by przyjął Maryję do siebie.

Gdyby na okrągło się zamartwiał, nic by nie zdziałał.

               Z tych faktów można wywnioskować, że był dobrym psychologiem, postępował bardzo mądrze i mimo, że minęło ponad 2000 lat, pouczenie „bądźcie jak Jezus”, „chodźcie drogami Jezusa” – to chyba najmądrzejsze, co można zrobić.

               Wnioski takie wypływają również ze spostrzeżeń współczesnych terapeutów.

Katarzyna Malinowska, certyfikowany coach, ekspertka w temacie pewności siebie zauważyła, że każdy z nas rodzi się z jakąś odpornością psychiczną. Jedni z nas mają jej więcej, inni mniej, ale ta odporność może się wyczerpać. Wskazała więc sposoby, żeby się nie zamartwiać niepotrzebnie.

Oto one:

„1. ZAANGAŻUJ SIĘ

Zaangażowanie ma tę cudowną moc odciągania naszej psychiki od lęku, strachu i zamartwiania się. Co więcej, przywraca nam poczucie sprawczości oraz kontroli, które przekładają się na wewnętrzny spokój, a także większą pewność siebie. Znajdź sobie zajęcie, które będzie wymagało twojego całkowitego zaangażowania. (…)

2. ZADBAJ O RUTYNĘ

(…) Rutyna wprowadza porządek i eliminuje chaos, który nie sprzyja wzmacnianiu odporności psychicznej. Nasz mózg uwielbia klarowne (…) uspokoi się, wyciszy, zrobi miejsce na dobre myśli. (…)

3. BĄDŹ TU I TERAZ

Nie wybiegaj daleko w przyszłość. Powstrzymaj się od pisania czarnych scenariuszy. Rozgranicz to, na co masz wpływ od tego, na co wpływu nie masz i skup się na tym pierwszym. Rób to, co jest możliwe w sytuacji w jakiej jesteś oraz w okolicznościach, które jej towarzyszą. Pamiętaj, że nie mamy wpływu na to, co przynosi nam los, ale mamy wpływ na to, jak sobie z tym radzimy. (…)

4. WPROWADŹ AKTYWNOŚĆ FIZYCZNĄ

Znajduj na nią czas każdego dnia. Rób coś, co sprawia ci przyjemność. To może być taniec, spacer, trening w domu, skakanie na skakance, praca w ogródku. To nie ma teraz znaczenia. Ważne, żeby aktywność fizyczna stała się naturalnym elementem twojego dnia. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ doskonale redukuje poziom kortyzolu w naszym organizmie, czyli hormonu stresu i cudownie uwalnia endorfiny. (…)

5. DAJ SOBIE PRAWO DO EMOCJI

Pamiętaj, że każdy z nas przeżywa tę sytuację po swojemu. Towarzyszą nam różne emocje i to jest OK. Nie porównuj się z innymi osobami. To, że ty płaczesz, podczas gdy ktoś inny w tej samej sytuacji zachowuje kamienną twarz, wcale nie oznacza, że jesteś słabeuszem, który sobie nie radzi. To znaczy tylko tyle, że ty tak akurat masz. I to jest w porządku. (…) Uszanuj swoje emocje. Nie staraj się przed nimi uciekać, nie wypieraj, nie zagłuszaj. Emocje są jak fale. Przyszły odejdą. Daj im czas.

6. ZAUWAŻAJ, CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE

Zwracaj uwagę na wszystkie sytuacje, zdarzenia oraz osoby, które dodają ci witalności i energii. Postaraj się otaczać nimi jak najczęściej. Jeśli czujesz przypływ spokoju i pozytywnej energii, kiedy rozmawiasz z bliską osobą i to ci pomaga, po prostu to rób. I w drugą stronę – dostrzegaj wszystko, co pozbawia cię energii oraz wewnętrznej siły. Być może scrollowanie Facebooka, który regularnie bombarduje cię sensacyjnymi informacjami podsycającymi twój lęk (…). Każda, nawet najtrudniejsza sytuacja jest tymczasowa. Kiedyś minie”.

(Fragment artykułu: „Tak zadbasz o odporność psychiczną i pewność siebie”)

 

 

 

+ ... zacznij żyć

data dodania: sobota, 11.06.2022

Dni naszego życia przemijają jak trawa…

 

„Jutro po wszystkim zostanie żal, więc kochajmy każdą chwilę, póki trwa…” – tak brzmią słowa pewnej piosenki.

Na co dzień żyjemy ograniczeni obawą o opinię innych. Większość z nas musi godzić pracę z życiem rodzinnym, co nie jest łatwe i zawsze odbywa się kosztem: albo pracy, albo związku, albo kosztem zdrowia, albo kosztem rodziny. Często trzeba wychować dzieci, czy opiekować się starszymi ludźmi – kosztem własnego życia towarzyskiego. Z czegoś trzeba zrezygnować. Czymś za coś trzeba „zapłacić”. Łatwo w takiej bieganinie i plątaninie spraw zapomnieć o tym, co ważne, popaść we frustrację i załamać się.

Bo niestety, w życiu nie można mieć wszystkiego.

Nawet jeśli nie zobaczę Zatoki Aniołów na Lazurowym Wybrzeżu, mogę zobaczyć piękny zachód słońca – jeśli będę chciał. Nawet jeśli nie kupię domu, mogę w swoim mieszkaniu zadbać o miłą atmosferę i życzliwość, tak, że będzie chciało się tu wracać. To, co nowe – za jakiś czas też będzie stare i nudne. Nie mogę kupić wszystkiego dziś, bo co kupię za rok?

Dr Sanjiv Chopra, profesor medycyny w Harvard Medical School zauważył, że warto doceniać codzienność. Cieszyć się swoją rodziną i tym, że mamy mądrze wybranych przyjaciół, umieć przebaczać, umieć podzielić się czymś  z innymi i podarować innym coś od siebie bezinteresownie, okazać innym swoją wdzięczność.

Wiem, że to, co powyżej wymieniłem – to trudne rzeczy. Dobre rzeczy nie przychodzą czasem łatwo. Ale dzięki nim, kiedy już nasze życie przeminie, może przyjdzie ktoś na nasz grób, może ktoś się za nas pomodli?

Może czasem warto zmienić perspektywę patrzenia na życie. Poza tym, co materialne i przeminie, jest jeszcze to, co duchowe – i co może zostać na dłużej.

+ ... zacznij żyć

data dodania: niedziela, 29.05.2022

Niebo na ołtarzu


Fragment książki „7 tajemnic Eucharystii” V. Flynna (Wydawnictwo Esprit).


W niebie Chrystus „żyje i króluje” razem z Ojcem i Duchem Świętym. A jak On króluje? Jako Syn Boży i Syn Człowieczy, Król królów. Uwielbiony teraz w ciele i duszy, siedzi po prawicy Ojca, otoczony przez cały niebieski dwór aniołów i świętych, i zjednoczony na wieki ze swoją Matką, Najświętszą Maryją Panną, która, wzięta do nieba z ciałem i duszą, panuje wraz z Nim jako Królowa nieba i ziemi. Chrystus staje się obecny w Eucharystii tak, jak w niebie. (…) Dla świętego ojca Pio Msza święta była nie tylko Kalwarią, lecz także rajem, a Najświętsza Maryja Panna była jego stałą towarzyszką przy ołtarzu. Gdy Go o to zapytano, wyjaśnił, że Matka Boża jest obecna podczas każdej Mszy świętej wraz z wszystkimi aniołami i „całym chórem niebieskim”. Podczas każdej mszy świętej „widział niebo otwarte, wspaniałość Pana Boga i chwałę aniołów i świętych”.
Święta Teresa doświadczyła tego w bardzo osobisty sposób w momencie Pierwszej Komunii Świętej. Kiedy przygotowywała się na przyjęcie Chrystusa pod świętymi postaciami, młoda mistyczka uświadomiła sobie, że miała w niej zamieszkać nie tylko Trójca Święta. Skoro bowiem święci i aniołowie w niebie są „doskonale zjednoczeni z Chrystusem” (KKK 1026), to miało do niej przybyć także całe niebo.
K. Wojciech Węgrzyniak: Jezus mówi: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54). Eucharystia daje nie tylko życie, ale daje życie wieczne.
Zawsze komuś ufamy, zawsze komuś wierzymy. Zawsze jest ktoś, kto jest naszym panem. Nie ma ludzi bezpańskich. Bezpańskie mogą być psy. Człowiekiem zawsze ktoś rządzi. Żona, dzieci, media, szef, koledzy, pragnienia, itd. Chodzi więc nie o to, żeby nie tyle mieć nad sobą pana, ale żeby wybrać Pana najlepszego. Wybór Eucharystii jest wyborem Kogoś, kto daje najwięcej, ile można dać człowiekowi, daje życie wieczne. Jezus poprzez Eucharystię daje również pewność zbawienia. Od wieków nazywało się Eucharystię pokarmem nieśmiertelności. Do tego Kościół przypomina o pewności, że kto umrze w stanie łaski uświęcającej może być pewny swojego zbawienia. Tak jak jestem pewny, że moja mama wpuści mnie do swojego domu, tak jestem pewny, że Bóg wpuści mnie do nieba. Mój sąsiad może mnie nie wpuści, ale moja mama wpuści. A przecież nie mówię codziennie do Boga „Sąsiedzie nasz”, tylko „Ojcze nasz”. Jeśli Bóg jest moim ojcem, to dlaczego miałby mnie nie wpuścić do nieba? Jezus jednak się nie narzuca człowiekowi. Jeśli człowiek nie usłyszy, albo usłyszy, ale nie otworzy, Jezus nie wejdzie i nie będzie z nim wieczerzał. Jakie więc działanie człowiek winien podjąć, by obecność i działanie Jezusa w Eucharystii były owocne?


1. Uczestniczyć. Jezus mówi: „Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął” (J 6,35). Pierwszym i niezbędnym działaniem człowieka jest przyjście do Jezusa. A żeby przyjść niepotrzebna jest wiara, przekonanie czy doświadczenie żyjącego Boga. Żeby przyjść, trzeba zwyczajnie pójść. Stąd warto podkreślać obowiązek i sens systematycznego uczestnictwa w Eucharystii. To ono prędzej czy później prowadzi do takiej zażyłości z Chrystusem, która przynosi owoce.


2. Wierzyć. Jezus mówi: „Kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6,35). Przyjście do Jezusa jest konieczne, ale niewystarczające. Wszak i Judasz był blisko Jezusa. I blisko byli ci, co urągali Mu pod krzyżem. Koniecznie jest jeszcze wiara. Wiara rozumiana nie jako przyjęcie do świadomości faktu, że ktoś istnieje, ale jako zaufanie. Jeremiasz głosi: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. […] Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją” (Jr 17,5.7). Skuteczność Eucharystii zależy w dużej mierze od wiary w Jezusa, stąd troska człowieka o osobistą relację z Jezusem.


3. Pracować. Jezus mówi: „Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy” (J 6,27). To zaproszenie do człowieka, żeby do Eucharystii nie podchodził biernie, nie ograniczał się do uczestnictwa i wiary. Zabiegać o coś, pracować nad czymś, oznacza wysiłek, trud włożony w przeżywanie tajemnicy Eucharystii. Tym trudem może być lepsze przygotowanie do Mszy świętej, aktywniejsze śpiewanie, czy odpowiadanie, adoracja. Taki trud przynosi owoce.


4. Mieć świadomość konsekwencji
Św. Paweł pisze do Koryntian: „Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny staje się Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten Chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was jest słabych i chorych i wielu też pomarło.” (1 Kor 11, 27-30). Świadomość nie tylko pozytywnych konsekwencji Eucharystii, ale również świadomość konsekwencji negatywnych pomaga zrozumieć, że nie mamy do czynienia z niewinną zabawką. Tak jak góry mogą być miejscem zachwytu nad pięknem, ale i miejscem własnej śmierci, tak Eucharystia może być pokarmem na życie albo środkiem do zabicia własnej duszy.


Tyle uczeni o Eucharystii. A dla nas - co z tego?
Jeśli przystępujemy do Komunii Świętej - pierwszy, czy ostatni raz, stajemy się żywą monstrancją. Przyjmujemy niebo.
Pokażmy innym w codziennym życiu, że mamy w sobie NIEBO.
„Niebo” czasem jest drugim człowiekiem.


 

+ ... zacznij żyć

data dodania: sobota, 21.05.2022

Smak porażek i zwycięstw

 

               Pewien podróżnik - Władysław Grodecki, w jednym z wywiadów powiedział: „Beduini twierdzą, że iść przez pustynię, to znaczy zwyciężać. Ich życie to nieustanna walka z wysoką i niską temperaturą, ulewą, burzą pyłową i burzą piaszczystą, z głodem, pragnieniem, z dzikimi zwierzętami, zmęczeniem, znużeniem, przestrzenią”.

            Ile razy nasze życie przypomina nam pustynię: staramy się, a efektów nie widać, mamy jakieś plany, ale nie udaje się ich zrealizować, chcemy z kimś dojść do porozumienia - a tu nowa „burza”. Jest nam strasznie źle i trudno. Jednym słowem: pustynia. Ale idziemy dalej. Pokonujemy w mozole kolejne dni, przezwyciężamy codzienne problemy i swoje słabości, pokonujemy swoje ograniczenia.

Gdyby nie „pustynia”, gdyby nie porażki, nie znalibyśmy smaku zwycięstw.

            Jezus na pustyni spędził 40 dni. Był kuszony, ale zwyciężył w potyczce z szatanem. Zachował dystans do spraw, o których mówił szatan, nie wpadał w panikę, nie zgadzał się pochopnie, ze spokojem wysłuchał propozycji szatana, ale i tak za nimi nie podążył.

            Do spraw, które nam towarzyszą też dobrze jest zachować dystans, rozważyć je. Nawet jeśli spotyka nas tragedia, nieszczęście, porażka i myślimy, że cały świat nam się „na głowę zawalił”, to może po tygodniu, po miesiącu dojdziemy do wniosku, że to była tylko „połowa świata”.

Jak tylko to możliwe, w obliczu nieszczęścia, trzeba przestawić się na działanie zadaniowe: od poranka do zmierzchu. Za tydzień, za miesiąc, nieszczęście będzie wyglądało trochę inaczej. Może nawet wspomnienie o nim będzie „bolało”, ale to cierpienie nie będzie już tak samo intensywne.

 

            A jeśli czujesz, że zmartwienie, ciężar sprawy, która się wydarzyła, Ciebie przerasta, powierz swój problem w modlitwie Duchowi Świętemu. On będzie prowadził Cię przez pustynię.

 

 

 

Modlitwa św. Katarzyny ze Sieny

O Duchu Święty, przyjdź do mego serca. O Boże żywy, mocą swoją świętą pociągnij me serce ku sobie. Racz mi udzielić daru roztropnej miłości razem ze świętą bojaźnią. Zachowaj mnie od wszelkiej złej myśli. Niech miłość Twoja będzie mi żarem i światłem, ażeby każdy ciężar stał mi się lekkim ciężarem. Święty mój Ojcze i słodki mój Panie! Wspomóż mnie w każdej Twej służbie. Daj mi miłość Twoją. Amen.

 

Modlitwa do Ducha Świętego, którą odmawiał

św. Jan Paweł II

Duchu Święty, proszę Cię

o dar mądrości do lepszego poznawania Ciebie

i Twoich doskonałości Bożych;

o dar rozumu do lepszego zrozumienia

ducha tajemnic wiary świętej; o dar umiejętności,

abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary;

o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady

i u Ciebie ją zawsze znajdował;

o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie

nie mogły mnie od Ciebie oderwać;

o dar pobożności, abym zawsze służył

Twojemu Majestatowi z synowską miłością;

o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu,

który Ciebie, o Boże, obraża.

Amen.

Korzystanie z niniejszej witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Zmiany warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do plików cookies można dokonać w każdym czasie. Polityka Prywatności    Informacje o cookies

ROZUMIEM